Pierwsze warki za nami! Zaczęliśmy klasycznie, od Pukalowej Jedenastki. Dobraliśmy najlepsze surowce pochodzące z Czech – słód klepiskowy, żatecki chmiel i płynne drożdże z jednego z najbardziej znanych browarów (pozwólcie, że jego nazwę zachowamy dla siebie). W rozruchu browaru pomagał nam prawdziwy czeski piwowar – a raczej sládek, gdyż tak w języku naszych południowych sąsiadów brzmi nazwa tego zawodu. Piwowar znamienity, p. Milan Kuraň. Absolwent szkoły piwowarskiej w Pilźnie, w którym przepracował zresztą pięć lat na stanowisku… sládka! W późniejszym okresie swej kariery wyspecjalizował się we współpracy z małymi piwowarami, zgodnie z wyznawaną regułą: nám záleží na kvalitě, nikoliv na kvantitě. Brał udział w rozruchu ponad 60 małych, najczęściej rodzinnych, browarów.

Można powiedzieć, że trafił swój na swego – w Browarze Pukal zależy nam na jakości, a nade wszystko cenimy klasykę. Tworząc recepturę Pukalowej jedenastki przyjęliśmy zasadę, którą nazwaliśmy raz-dwa-trzy. Po pierwsze – znakomity słód klepiskowy typu pilzneńskiego, po drugie – klasyczne zacieranie na dwie dekokcje (co i w większości czeskich browarów nie jest oczywistością), po trzecie – kompozycje trzech odmian chmielu, rzecz jasna pochodzących z żateckiego okręgu chmielarskiego.

Gdy Pukalowa Jedenastka przeszła w stan spokojnego leżakowania wzięliśmy się za krakowskie piwo białe. Po 189 latach od uwarzenia ostatniej warki (o ile źródła historyczne nie kłamią). Jego recepturę odtworzono na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, przy współpracy naukowców z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Swą rolę odegrał też Výzkumný ústav pivovarský a sladařský z Pragi. Wiedza teoretyczna a praktyka to jednak dwie różne rzeczy. Emocje w trakcie warzenia były więc ogromne. Czy trafiliśmy z profilem zacierania? Jak zachowają się drożdże pozyskane (odzyskane?) w jednej z krakowskich piwnic? A chmiel? O ile technologię produkcji słodu pszenicznego mogliśmy sprawdzić naocznie (rzeczywiście, wyprodukowano go tak, jak przed wiekami), o tyle chmielniki z pasa podgórskiego (Wieliczka – Bochnia – Nowy Wiśnicz) i okolic Gliwic (tak cenione w staropolskim Krakowie) są już tylko zanikłą historią. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

W planach klasyczna IPA oraz kolejne piwa historyczne, ale powoli. Brak mocy przerobowych (wolnych tanków), bo jesteśmy browarem małym, można rzec – na dorobku. Ale czy ktoś nie powiedział, że nam zależy na jakości, a nie na ilości?